Słowo daję: Młynek do przypraw
Zabrudzony, z pękniętym wieczkiem, z kilkoma różnych rozmiarów ubytkami w lakierze, z połyskliwymi niegdyś lustrzanymi wręcz w wykończeniu elementami zaciągniętymi gęstym matowym nalotem i z pordzewiałymi wkrętami. Do mojej pracowni przywieziono młynek do przypraw, który, choć kompletny i sprawny, wysłużony i nadgryziony zębem czasu, wymagał poświęcenia mu nieco uwagi. Dobrze trafił – tak mi się przynajmniej wydawało…