Blog

Ogrodowy obelisk

Przyszła wiosna.

Gdy w lipcu 2019 roku opublikowałem na swoim Facebooku i Instagramie post ze zdjęciem, na którym widoczny był zrobiony przeze mnie ogrodowy obelisk, otrzymałem od Was masę zapytań i próśb o instrukcje dotyczące jego wykonania. Wspomniane zdjęcie było jedynym, które wtedy miałem. Budując konstrukcję, nie uwieczniałem swojej pracy, jednak zmotywowany Waszym zainteresowaniem, niedługo potem pojechałem do sklepu po listewki i zrobiłem drugi obelisk, tym razem w towarzystwie aparatu fotograficznego.

Bardzo zależało mi na tym, by wstrzelić się z publikacją tego wpisu w moment, w którym Wasze małe i duże ogrody będą budziły się do życia i aby zawarte tu treści miały szansę stać się inspiracją oraz podpowiedzią, jeśli przygotowujecie je – lub dopiero planujecie przygotowania – na zbliżające się ciepłe miesiące. Do tej pory różne rzeczy skutecznie krzyżowały moje publikacyjne plany, ale jak mawiają: do trzech razy sztuka. Dziś przedstawię Wam materiał, który zgromadziłem prawie trzy lata temu.

Będzie to także pierwszy historii bloga wpis, w którym efekt swoich prac skomentuję po tak długim czasie. Postaram się, korzystając z tego, podkreślić, co zdecydowanie udało mi się wykonać jako trwałe i wskazać rzeczy, które dziś zrobiłbym inaczej.

Zapraszam na post!

Do zbudowania ogrodowego obelisku potrzebowałem:

  • dziesięciu długich listew o przekroju 15 x 40 mm
  • około ośmiu metrów bieżących listewki o przekroju 10 x 20 mm
  • różnej wielkości wkrętów do drewna i małych gwoździ
  • akrylowej farby do malowania mebli ogrodowych
  • ozdobnych listewek, ćwierćwałków
  • laufra, szpicu, grotu do umieszczenia na szczycie obelisku (wraz z kawałkiem gwintowanego pręta, trzema mufami oraz nakrętką i podkładką)
  • akrylu do stosowania na zewnątrz
  • czterech małych kątowników łącznikowych
  • czterech większych kątowników łącznikowych
  • substancji do zaizolowania zakończeń nóżek obelisku
  • czterech długich na 40 cm wkrętów ciesielskich
  • piły ręcznej do drewna
  • skrzynki uciosowej
  • wiertarkowkrętarki
  • przymiaru kątowego
  • cieniutkiego wiertła
  • bita do wkrętów
  • wałka malarskiego
  • kuwety malarskiej

Do zrobienia miałem dwie pary różniących się od siebie drobnym detalem ścianek–drabinek i ozdobną czapę ze szpicem wieńczącą całą konstrukcję.

Zabieram się za pierwszą ściankę. Na blacie ułożyłem dwie listwy o przekroju 15 x 40 mm. Każda z listew ma nieco ponad dwa metry długości.

Na listwach zaznaczyłem cztery poziomy – miejsca, w których przykręcę krótsze odcinki kantówki. Nie robiłem w tym celu żadnych specjalistycznych obliczeń. Na uwadze miałem jedynie to, że u szczytu obelisku pojawi się ozdobny szpic, a dół przysypany zostanie ziemią. Jeżeli nie będziecie pewni, jaki podział wprowadzić we własnych obeliskach, narysujcie je sobie w skali 1:10 i spróbujcie rozmieścić poprzeczne elementy tak, żeby całość nie budziła Waszych wizualnych wątpliwości.

Listwy z zaznaczonymi ołówkiem poziomami do montażu szczebelków tj. poprzecznych odcinków kantówki rozsunąłem tak, by stworzyć zarys kształtu ścianki obelisku i unieruchomiłem je ściskami. Wykorzystałem to, że mój blat roboczy składa się z czterech desek. Listwy rozsuwałem więc względem jego dłuższej osi. Jeżeli nie macie tak dużego blatu, możecie pracować jedynie na kozłach i zaznaczyć na nich ołówkiem bądź kawałkiem papierowej taśmy punkty, względem których lub do których będziecie rozsuwać listwy.

Kantówki (odrobinę dłuższe niż szerokość mierzona na rozsuniętych i unieruchomionych listwach w zaznaczonych na początku ołówkiem poziomach) mające zostać przykręcone w poprzek, tak by całość przypominała zwężającą się ku górze drabinkę, dociąłem za pomocą ręcznej piłki i skrzynki uciosowej.

Pocięte listewki ułożyłem zgodnie z wyznaczonym na początku podziałem…

… ich końce przewierciłem w dwóch miejscach…

…i przytwierdziłem do rozsuniętych uprzednio długich listew wkrętami!

Listewki o przekroju 10 x 20 mm przyciąłem ręcznie pod kątem i układałem skośnie tak, by w efekcie na wysokości całej ścianki powstał zygzak widoczny na kolejnym zdjęciu.

Skośnie ułożone listewki również przewierciłem przed przykręceniem, by uniknąć ich popękania.

Prawie gotowa pierwsza ścianka. Dlaczego prawie?

Do obcięcia zostały jeszcze wystające poza krawędzie ścianki nadmiary poprzecznych listewek–szczebelków, które rozmieszczałem i przykręcałem jako pierwsze. Najprościej było mi usunąć je ręczną wyrzynarką prowadzoną po długich listwach. Kolejną ściankę z tej pary zrobiłem dokładnie tak samo.

Pora na ściankę z pary drugiej. Na dwóch ułożonych obok siebie listwach (tak samo, jak poprzednio) zaznaczyłem (również takie same jak poprzednio) poziomy. Na prawej i lewej listwie, przy każdym zaznaczonym poziomie narysowałem linie odsunięte od ich zewnętrznych krawędzi o piętnaście milimetrów, czyli o tyle ile grubości ma kantówka, z której robię ściankę obelisku.

Po rozsunięciu i unieruchomieniu ściskami długich listew tak samo, jak wcześniej, rozlokowałem poprzeczne odcinki.

Zwróćcie uwagę na to, że poprzednio zostawiałem je dłuższe, by na końcu ściąć je wszystkie na raz wyrzynarką. W tej parze ścianek moje poprzeczki docinałem w taki sposób, by od razu zakończone były cięciem pod kątem, odpowiadającym rozstawowi długich listew i krótsze o narysowany przed momentem piętnastomilimetrowy dystans.

Powstała drabinka, różni się od tej z pierwszej pary ścianek tym, że jej szczebelki są o piętnaście milimetrów krótsze i nie dochodzą do zewnętrznych krawędzi długich listew. UWAGA! Odcinki listwy o przekroju 10×20 mm, które biec mają skośnie, układałem i przykręcałem dokładnie tak samo, jak w ściance z pary pierwszej, tj. aż do zewnętrznej krawędzi długich listew.

Zastanawiacie się, po co wprowadziłem taką różnicę i podzieliłem ścianki na dwie pary? Spójrzcie na zdjęcie. W wolne miejsce przy skróconych szczebelkach należących do ścianek z drugiej pary wskoczyły szczebelki pełnej długości ścianek z pary numer jeden. Dochodzące do krawędzi w parze ścianek numer dwa skośne listewki blokują szczebelki od góry i od dołu, umożliwiając złożenie obelisku „na sucho”, przed skręceniem na stałe, na rodzaj niezbyt mocno trzymającego się wczepu.

Moja propozycja konstrukcji obelisku powoduje powstanie od zewnętrznej jego strony na styku długich listew wklęsłego kąta prostego, który wizualnie rozbija nieco całość, wprowadzając kontur podkreślany w ciągu dnia grą światła i cienia. Obelisk nie sprawia dzięki temu wrażenia przesadnie masywnego.

Czas na malowanie. Wybrałem dedykowaną meblom ogrodowym wodoodporną farbę akrylową, którą niedużym wałeczkiem rozprowadzałem na nieoszlifowanych powierzchniach kantówek. W miejscach trudno dostępnych, farbę nakładałem pędzlem.

Po nałożeniu trzech lub czterech warstw farby, kiedy uznałem, że wszystkie zakamarki są pokryte szaromiętową powłoką, złożyłem ścianki obelisku, a w miejscach, w których poprzecznie biegnące kantówki–szczebelki tworzyły ramki, wywierciłem otwory…

… by za moment połączyć moją konstrukcję na stałe, wprowadzając w nie wkręty. Wszystkie wkręty widoczne na zewnątrz oraz te wewnętrzne ukryłem, wypełniając ich łby możliwym do zamalowania akrylem.

U szczytu konstrukcji, od środka wstawiłem kawałeczek klejonki pomalowany na kolor obelisku – to pozostałość po jakiejś poprzedniej pracy. Unieruchomiłem w ten sposób dodatkowo konstrukcję i przygotowałem miejsce do montażu ozdobnej czapy.

Stykające się ze sobą listwy spiąłem na dole metalowymi łącznikami. Wyglądają strasznie, ale znikną przysypane warstwą ziemi po ustawieniu obelisku w ogrodzie.

Bazę ozdobnej czapy, którą zamierzałem umieścić na szczycie obelisku stanowi niewysokie pudełeczko zbite gwoździkami ze ścinków listewek wykorzystanych do budowy konstrukcji. Moje pudełeczko ma wieko, ale nie ma denka – na zdjęciu leży w pozycji docelowej, dlatego tak je opisałem. Wieczko mogłem zrobić na przykład z kawałka sklejki, ale bałem się, że ta rozwarstwi się od wilgoci. Mogłem też użyć kawałka jednej szerszej deski, ale ta z całą pewnością wypaczyłaby się po kilku wiosennych deszczach.

A teraz…hulaj dusza bez kontusza! Przyszedł czas na przybijanie ozdobnych listewek i ćwierćwałków. Ja wykorzystałem ścinki, które miałem w pracowni i jedyne czym się kierowałem to to, by danego wzoru ozdobnika wystarczyło mi na obwód czapy. Ten element możecie wykończyć jak tylko chcecie!

Na przecięciu przekątnych wieka czapy wywierciłem otwór o średnicy dziesięciu milimetrów. Przygotowałem też elementy na szpic. Zastanawiacie się, co to jest? Bukowa nóżka (na zdjęciu do góry nogami), na niej kawałek jakiejś tralki albo nogi i… drewniane zakończenie karnisza. Jeżeli chcecie, by Wasze obeliski wyglądały bardziej stylowo i elegancko, możecie kupić przepięknie toczone laufry dostępne w sklepach z elementami do mebli lub zegarów. Jeden z takich laufrów wykorzystałem, kiedy budowałem pierwszy obelisk i też – tak jak teraz – osadziłem go na niewysokiej bukowej nóżce, by zachować jako takie proporcje detalu względem całości.

By zamocować szpic bukową nóżkę oraz drewnianą końcówkę karnisza, przewierciłem na osi. W wywiercone otwory wkręciłem metalowe mufy z wewnętrznym gwintem, by za moment jeden i drugi element nakręcić na kawałek gwintowanego pręta. Jego końcówkę wsadziłem od góry w wywiercony w wieku mojego pudełeczka otwór i chwyciłem od spodu nakrętką z podkładką.

Myślę, że sposób montażu szczytu Waszych obelisków będzie zależał od tego, co wymyślicie. Niektóre elementy można połączyć wkrętami, inne na gwoździe, a czasem wystarczy drewniany kołek. Moje rozwiązanie wynikało z tego, co miałem akurat pod ręką.

Ozdobną czapę przeszlifowałem drobnym papierem ściernym, by usunąć odstające tu i tam drzazgi.

By uniemożliwić wodzie wnikanie w styki listewek, z których zrobiłem czapę, naniosłem na nią trochę akrylu przeznaczonego do stosowania na zewnątrz. Po aplikacji masy, jej nadmiar usunąłem od razu wilgotną szmatką, a całość pomalowałem (również od środka).

Czapę nałożyłem na obelisk i przykręciłem w kilku miejscach (od spodu) do kawałka klejonki wstawionego między szczytami ścianek widocznego kilka zdjęć wcześniej.

Na wysokości około dwudziestu centymetrów od dołu obelisku okleiłem nóżki papierową taśmą.

Te miejsca przysypane zostaną ziemią, dlatego pokryłem je kilkoma warstwami wodoodpornego środka izolującego przed wodą.

Na zakończeniach nóżek przykręciłem łączniki kątowe, przez które podczas montażu przełożę szpilki – czterdziestocentymetrowe wkręty ciesielskie, mające utrzymać całość stabilnie na swojej pozycji.

Gotowe!

Montaż obelisku wymagał ode mnie wyznaczenia w docelowym miejscu w ogrodzie kwadratu odpowiadającego jego podstawie. W czterech rogach wykopałem dołki, w które wsadziłem obelisk, a przez otwory w przykręconych u jego dołu kątowników przełożyłem długie na czterdzieści centymetrów wkręty ciesielskie i wbiłem je w ziemię. Takie mocowanie w zupełności wystarczyło w moim przydomowym ogrodzie, ponieważ na przeważającej jego części jest twarda jak kamień glina. Szpilki, choć pewnie części z Was mogą wydawać się zbyt krótkie i niegwarantujące stabilności, musiałem pobić wcale niemałym młotkiem, by weszły w glinę do końca.

Od budowy obelisku mięły prawie trzy lata. Jesteście ciekawi, co bym poprawił, a co sprawdza się świetnie?

Obeliski stoją na zewnątrz przez cały rok, nie są demontowane na przykład na zimę. Wszystkie nieoszlifowane i pomalowane listwy wyglądają jak nowe. Farba trzyma się ich naprawdę świetnie w przeciwieństwie do toczonych elementów, które od początku były gładkie – tam warstwa farby nieco się łuszczy i myślę, że wypadałoby ją odświeżyć. Wszystkie części obelisków takie jak sosnowe listewki i użyte do dekoracji elementy wykonane z olchy mają się wyśmienicie. Bukowe nóżki, użyte do podwyższenia i powiększenia szpicu mają tu i ówdzie widoczne pęknięcia, co nie powinno dziwić. Stabilna jest tak samo, jak na początku skręcana konstrukcja i wymyślony przeze mnie sposób posadowienia jej w gliniastej ziemi. Nie dały mu rady nawet przechodzące ostatnio przez Polskę wiatry. Zauważyłem, że ozdobne czapy z listewek zachowują swój kształt tam, gdzie owe listewki są drobniejsze i jest ich więcej – nie wypaczają się pod wpływem wody i wilgoci tak, jak wypaczać by się mogła jedna szeroka deska, a taką zastosowałem w pierwszym zrobionym przeze mnie obelisku (na zdjęciu poniżej po lewej stronie) stanowiącym punkt wyjścia do przygotowania tego wpisu.

To tyle. Jeśli uda Wam się zrobić własne obeliski, pochwalcie się nimi – wyślijcie do mnie zdjęcia drogą mailową lub na Instagramie – chętnie je zobaczę! W tym roku planuję zrobienie paru kolejnych, ale już nie o tak misternej konstrukcji. Będą służyły na mojej farmie jako podpory do róż i innych pnących roślin. Kilka skręcę na szybko z kantówek i pokryję je impregnatem, którego odrobinę na pewno mam w pracowni, a kolejne wykonam z długich gałęzi zebranych w lesie i połączonych konopnym sznurem lub zwiniętymi w obręcze cienkimi gałązkami. Jeśli wyjdą ładne, na pewno je Wam pokażę!

Ściskam Was!

P.

Dziękuję za przeczytanie mojego materiału.

Jeśli ten wpis spodobał Ci się wyjątkowo, zainspirował Cię lub pomógł rozwiązać Twój meblowy problem, możesz postawić mi kawę. Wesprzesz w ten sposób moją wieloletnią pracę - będzie mi niezmiernie miło!

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Używamy plików cookie, aby usprawniać korzystanie z naszej strony. Przeglądając tę stronę, zgadzasz się na naszą politykę wykorzystywania plików cookie.