Blog

Lato

Z czym kojarzy Wam się lato?

Odkąd pamiętam, spędzam tę porę roku – począwszy od czerwca aż do końca września – na wsi. Chcąc opisać pokrótce swoje skojarzenia z latem, nie mógłbym pominąć ptasich koncertów zaczynających się tuż przed godziną 4:00, rześkich pachnących lasem poranków, po których w upalne przed i popołudnia leniwie poruszające się na wietrze zasłony rzucają nieco cienia na domowe wnętrza, przynosząc odrobinę ulgi. Lato to też wieczory skąpane pomarańczowoczerwonym świetle znikającego za horyzontem słońca i parująca po całym dniu ziemia wpychająca przez otwarte okna zapach trawy, lawendy, róż, maciejki oraz innych kwiatów i ziół rosnących w ogrodzie i na otaczających dom łąkach. W letnie wieczory najczęściej – z perspektywy całego roku – dom pełen jest gości żywo dyskutujących przy ciągnących się do późnej nocy bazujących na sezonowych warzywach i owocach kolacjach na tarasie. W tę letnią i beztroską wiejską aurę postaram się wpisać swoją kolejną realizację.

Zapraszam na post!

Proces, który Wam opiszę, z czystym sumieniem zaliczyć mogę do łatwych i przyjemnych. Nie wiem, czy w porównaniu do wpisów takich jak Carska Rosjalub Chierowski bez zmian wypada nazwać go renowacją, czy może bardziej odnowieniem, stylizacją, albo po prostu przygotowaniem mebla do dalszego użytkowania, ale mam nadzieję, że przebieg prac i ich efekty będą dla Was źródłem inspiracji. Przedmiot, któremu poświęciłem nieco uwagi, znalazłem na internetowej aukcji i wylicytowałem za parę złotych. Ta staruteńka i pięknie zniszczona szafka nocna wykonana została z drewna dębowego, z którego także – wszystko na to wskazuje – dosztukowano zastępczy blacik. Choć skrzynia mimo upływu lat zachowała się jako bardzo stabilna i żaden z elementów nie wymagał przyklejenia, powierzchnie bocznych ścianek oraz tył, posiadały szczeliny w rozeschniętym materiale, z którymi jednak nie miałem zamiaru walczyć. Wiecie, że taka szczelina pozostawiona w meblu skrzyniowym umożliwia przepływ powietrza i niekiedy może być skutecznym rozwiązaniem w sytuacji, gdy jego wnętrze niezbyt dobrze pachnie? Po raz kolejny napiszę, że to chyba moje ulubione meble – te, które mimo upływu czasu i z masą niedoskonałości przez wielu nie do zaakceptowania, mogą być nadal używane raptem po kilku estetycznych zabiegach.

Swoją pracę zacząłem od wyszorowania szafki ciepłą wodą z szarym mydłem. Było to jedyne czyszczenie, jakie przeszła. Efekt, który planowałem uzyskać, wykorzystywał wszystkie jej niedoskonałości, zupełnie jak w przypadku Malowanej Sekretery.

Do malowania wykorzystałem nowość od Altax, marki znanej Wam zapewne dzięki obecności w poprzednich postach i podczas wszystkich prowadzonych przeze mnie warsztatów, czyli farbę Viva Home! Na wybór tego akurat produktu złożyło się kilka kwestii. Szafeczka posłuży jako miejsce do przechowywania w łazience, a więc tam, gdzie narażona będzie na kontakt z wodą. Zależało mi na tym, by barwna powłoka pozwoliła mi stworzyć efekt wykończenia farbą kredową jednak bez konieczności dalszej impregnacji, ani szczególnej pielęgnacji. Skusił mnie także dostępny w podstawowej palecie absolutnie obłędny kolor – suszone zioła. Produkt nie ma zapachu, a jego gęsta konsystencja uniemożliwia chlapanie, dając przy tym szerokie pole do popisu przy próbach uzyskania realistycznego, plastycznego efektu postarzenia, co – w sytuacji, gdy moja pracownia jest w budowie i zmuszony byłem przeprowadzić tę stylizację w sypialni (!!!) możliwie w ekspresowym tempie – miało dla mnie kluczowe znaczenie.

Farbę na oczyszczone powierzchnie szafki nakładałem najzwyklejszym syntetycznym okrągłym pędzlem, rozprowadzając ją energicznymi pociągnięciami w różnych kierunkach. Na cały mebel położyłem jedną warstwę, uzupełniając ją drugą warstwą jedynie w miejscach, gdzie moim zdaniem było to potrzebne. Gdybym całość pomalował drugi raz, uzyskałbym pełne krycie, co z uwagi na planowane efekty nie było konieczne.

W momencie, gdy farba nieco przeschła, tj. była sucha w dotyku, ale wymagała jeszcze dwóch lub trzech godzin do pełnego utwardzenia, wziąłem drobny papier ścierny i zacząłem trzeć elastyczną jeszcze powłokę w miejscach, gdzie miałaby ona szansę zostać naruszona w wyniku długotrwałego użytkowania. Starałem się nie tyle przecierać pomalowaną powierzchnię, ile zwijać i odklejać partie schnącej dopiero farby tworząc całkiem dobrze wyglądające odpryski. Mimo że tego typu stylizacji zrobiłem już co najmniej kilka, moment naruszania powłok w celu ich wizualnego postarzenia do tej pory zabiera mi najwięcej czasu.

Choć wybrany przeze mnie kolor sam w sobie jest retro, na poocieranej i odrapanej szafce wyglądał według mnie zbyt czysto. Dla pogłębienia efektu starości postanowiłem pomalować go lakierobejcą w kolorze dębu – również Altax – której cieniutką warstwę nałożyłem płaskim pędzlem, uzyskując dokładnie taki efekt, jaki zamierzyłem sobie na początku.

Gotowe!

Dla podbicia sielskiego klimatu szafkę sfotografowałem na tle podłogi z bardzo starej deski w towarzystwie kwiatów dzikiej marchwi wstawionych w znalezione na pchlich targach gąsiory i buteleczki oraz jednego z moich – zniszczonych nie mniej niż główna bohaterka – krzeseł Thoneta. Brakujący uchwyt w drzwiczkach zastąpiłem ręcznie zrobionym chwostem z lnianej dratwy. Zobaczcie sami!

Dziękuję za przeczytanie mojego materiału.

Jeśli ten wpis spodobał Ci się wyjątkowo, zainspirował Cię lub pomógł rozwiązać Twój meblowy problem, możesz postawić mi kawę. Wesprzesz w ten sposób moją wieloletnią pracę - będzie mi niezmiernie miło!

Postaw mi kawę na buycoffee.to
IMG_5402.png
Zacznij pisać, aby zobaczyć produkty, których szukasz.