Blog

Fotel pomidorowy

Całe masy staroci znaleźć można na tak zwanych wystawkach. Wiele osób decydujących się na generalny remont swoich mieszkań, czy domów, razem z kolorami ścian i podłóg wymienia też meble. Te stare lądują wtedy w pobliżu osiedlowych kontenerów, albo przed domami i czekają na wywiezienie. Udało mi się kilka razy trafić na niemal całe mieszkania ustawione przy śmietnikach. Salon, kuchnia, sypialnia… Takie odkrycia zdarzały mi się w najmniej oczekiwanych momentach i zwykle nie byłem w stanie zabrać nic większego niż krzesła lub mniejsze stoliki 🙂

Z takiej właśnie wystawki pochodzi fotel, którym zająłem się tym razem.  Ktoś porzucił go razem z trzema krzesłami  Rajmunda Hałasa. Nie znam, niestety, jego pochodzenia. Nie miał na sobie żadnej naklejki, nie udało mi się też odszukać takiego samego w albumach i Internecie. Spośród znanych wszystkim modeli, wyróżnia go łączyna biegnąca za oparciem, która nadaje konstrukcji nieco skandynawskiego charakteru.

Pomysł na fotel był bardzo prosty: wyeksponować bukowe drewno i obić siedzisko dobrą tkaniną.

Jak zawsze, zacząłem od rozkręcenia mebla. Tym razem nie rozbiłem stelaża na części pierwsze – był bardzo stabilny. Zauważyłem szczeliny przy tylnej łączynie i dla pewności jeszcze przed wyczyszczeniem drewna, wybiłem ją i wkleiłem od nowa. Przy demontażu tapicerowanego siedziska, nie było już tak kolorowo. Nie próbuję sobie nawet wyobrażać, co przeszło, bo smród po rozcięciu tkaniny był nie do opisania 🙂 Czym prędzej zerwałem starą, sztywną, kruszącą się i przebarwioną na wszystkie możliwe sposoby piankę i pasy. Wyciągnąłem garść gwoździ i zszywek. Został mi jedynie czysty szkielet.

Ze szlifowaniem stelaża nie było najmniejszego problemu…aż do momentu, gdy nadeszła pora na toczone nóżki, które zostawiłem sobie na deser. W przeciwieństwie do reszty, wykończone były bardzo grubą warstwą lakieru, po której nawet bardzo gruby papier ścierny po prostu się ślizgał. Nie miałem wyjścia. Mimo dochodzącej do 40 stopni temperatury za oknem, musiałem użyć opalarki, by zmiękczyć  lakier i usunąć go ręczną cykliną.  Wylałem siódme poty, ale udało się. Nóżki wyczyściłem dodatkowo drobnym papierem. Cały stelaż wykończyłem bezbarwnym lakierem z delikatnym połyskiem, dzięki czemu drewno zachowało naturalny wygląd.

Przyszedł czas na nowe siedzisko. Podobnie jak w pierwotnej wersji, zacząłem od nabicia nowych pasów, na które (tego nie było w oryginale) położyłem warstwę juty, a następnie piankę poliuretanową i owatę. Tapicerkę wykonałem z wysokiej jakości angielskiej bawełny w kolorze pomidorowym (jej nazwa w katalogu to “Tomato” – na żywo wygląda rzeczywiście jak pomidor!). Na podbitkę wykorzystałem naturalne płótno bawełniane. Fotel wystarczyło już tylko skręcić.

Bardzo prosta renowacja, a jednak wygląd mebla znacznie się zmienił. Odsłonięte stare drewno i wysokiej jakości tkanina stwarzają kontrast, dzięki któremu wzajemnie się podkreślają. Brak wybijających się na pierwszy plan detali pozwala zauważyć ciekawą formę stelaża. Dość sporą i jednokolorową bryłę siedziska, rozbijają nieco dwa spore guziki i wszyty sznurek. Całość zyskała w dużo świeżości i (choć z przeszłości) na pewno zagra zarówno w stylizowanym na stare, jak i nowoczesnym wnętrzu.

Dziękuję za przeczytanie mojego materiału.

Jeśli ten wpis spodobał Ci się wyjątkowo, zainspirował Cię lub pomógł rozwiązać Twój meblowy problem, możesz postawić mi kawę. Wesprzesz w ten sposób moją wieloletnią pracę - będzie mi niezmiernie miło!

Postaw mi kawę na buycoffee.to
IMG_5402.png
Zacznij pisać, aby zobaczyć produkty, których szukasz.