Blog

Zrobiłem drewnianą donicę

Już od początku lutego, czyli gdy tylko za oknem zaczęło robić się trochę widniej, z niecierpliwością odliczałem dni do momentu, w którym w końcu będę mógł wyjść do ogrodu i rozpocząć w nim pierwsze prace. Co roku im bliżej wiosny, tym więcej ogrodowych inspiracji oglądam i magazynuję w pamięci, by móc pomyśleć o tym, co przygotuję na nadchodzący sezon.

Przed Wami pierwszy z serii trzech wpisów, które zrealizowałem razem z marką Altax. W materiałach, które przygotowałem w ramach #wyzwanieAltax, pokażę Wam trzy różne obiekty do ogrodu, które przy odrobinie chęci i z wcale niedużym budżetem będziecie w stanie stworzyć samodzielnie i (mam taką nadzieję!) przednio się przy tym bawić.

Zapraszam na post!

Kojarzycie tak zwane caisses à oranger? Na pewno! Te przepiękne, eleganckie skrzynie-donice na drzewa cytrusowe wpadły mi w oko już dawno temu, kiedy oglądałem w sieci zdjęcia Ogrodów Wersalskich. Oryginalne caisses à oranger to solidne stalowe konstrukcje z drewnianymi wypełnieniami ścianek zamontowanych na zawiasach by możliwy był dostęp do zasadzonej w skrzyni rośliny. Jedne są mniejsze, inne większe, mieszczące naprawdę spore drzewa. W tym wpisie pokażę Wam wersję własną, zdecydowanie uproszczoną w stosunku do wzoru, który mam na myśli, ale i wielu innych, które znajdziecie w internecie, albumach, katalogach i magazynach. Moja propozycja drewnianej donicy być może jedynie przywoła na myśl jej zachwycający francuski ideał. Wierzę, że jeśli zapragniecie mieć podobną skrzynię u siebie, studiując moje instrukcje uda Wam się wykonać ją samodzielnie we własnych domowych, garażowych czy plenerowych pracowniach.

Przejdźmy do rzeczy. Do zbudowania drewnianej donicy na planie kwadratu o boku 50 centymetrów i wysokości 60 centymetrów (bez ozdobnych szpiców) potrzebowałem następujących materiałów:

  • czterech kantówek o wymiarach 5 x 5 x 60 cm – na nóżki*
  • dwunastu desek o wymiarach 2 x 10 x 50 cm – na cztery ścianki*
  • czterech kantówek o wymiarach 2 x 4 x 50 cm – do połączenia jednej pary desek na ścianki*
  • czterech kantówek o wymiarach 2 x 4 x 46 cm – do połączenia drugiej pary desek na ścianki*
  • dwóch kantówek o wymiarach 2 x 4 x 40 cm – na wsporniki dna*
  • desek przyciętych na długość 42 cm – do ułożenia na dnie (ja miałem stare deski z palety euro)*
  • wkrętów do drewna 3,5 x 35 mm – ja zużyłem dokładnie 88 sztuk
  • ośmiu metalowych łączników **
  • czterech ozdobnych szpiców z elementami do ich zamocowania**
  • ozdobnych gwoździ do łączników **

    produktów Altax do zabezpieczenia i wykończenia drewna:
  • impregnatu gruntującego do drewna Altax zabezpieczającego przed biokorozją, szkodnikami, pleśnią i grzybami domowymi
  • odpornej na warunki atmosferyczne Lakierobejcy żywicznej Altax – wybrałem kolor palisander
  • farby do malowania wyposażenia ogrodu – Viva Garden, ja użyłem koloru pn. Suszona Mięta

    i narzędzi:
  • wiertarko-wkrętarki
  • piły do przycięcia drewna na pożądane długości (ja wykorzystałem małą przenośną stołową, ale poradzicie sobie nawet ręczną piłką i skrzynką uciosową.
  • ręcznej piły do drewna
  • dłuta
  • drewnianego młotka do pobijania dłuta
  • pilnik do drewna
  • miarka
  • przymiaru kątowego
  • ołówek

* Wszystkie elementy z drewna tj. kantówki i deski zamówiłem przez internet. Materiał taki znajdziecie też w sklepach budowlanych lub pozyskacie na przykład rozbierając palety euro.

**Nie są to elementy niezbędne, jednak dodadzą donicy nieco vintagelooku i elegancji. Budując podobną donicę, możecie sami zdecydować, jak bardzo dekoracyjną formę ma ona przyjąć. Możecie dodać więcej niż ja lub… postawić na całkowitą prostotę i stworzyć czystą prostopadłościenną bryłę.

Zacząłem od przygotowania wszystkich potrzebnych elementów z drewna według listy umieszczonej na początku wpisu. Kantówki i deski zamówiłem w odcinkach o długości 100 cm. Długość ta pozwoliła mi samodzielnie wyciąć to, co było mi potrzebne, a przy okazji nie wydałem fortuny na przesyłkę kurierską – to ważne, szczególnie przy niedużym budżecie na realizację projektu.

Na mierzących 60 centymetrów długości czterech odcinkach kantówek, które niebawem staną się nogami donicy, zaznaczyłem ołówkiem (posiłkując się przymiarem kątowym) miejsca, w których zamierzałem przykręcić poprzeczne łączyny, czyli listwy, do których przytwierdzone zostaną deski tworzące ścianki skrzyni.

Łączyny planowałem umieścić na następujących poziomach: pierwszą dziesięć centymetrów od szczytu nóżki, drugą – piętnaście centymetrów od dołu.

Za pomocą ręcznej piły wykonałem nacięcia na głębokość dwóch centymetrów tj. na grubość łączyny, która wskoczy niebawem w przygotowywane właśnie miejsca i swoją powierzchnią zlicuje się z powierzchnią nóżki.

Następnie – posiłkując się dłutem i drewnianym pobijakiem – usunąłem fragmencik drewna tworząc w ten sposób miejsce na wpuszczenie w nóżkę wspomnianej przed momentem łączyny. Listwa ta nie będzie więc dokręcona od zewnątrz, ani przykręcona od środka, a wpuszczona, wtopiona w przekrój nogi.

Każda z nóżek otrzymała dwie pary nacięć stykających się prostopadle, pod kątem 90 stopni, obejmujących jeden róg nogi – spójrzcie na zdjęcie, by zobaczyć, jak wygląda to, co opisuję. Osadzone później w tak przygotowanych miejscach listewki stworzą kwadratowe ramki.

Wycięcia wyrównałem pilnikiem do drewna…

…przymierzając co jakiś czas odcinek listewki o takim samym przekroju, jak łączyny, które zostaną w tych miejscach przykręcone na stałe.

Gotowe miejsca oznaczałem ołówkiem, by nie pogubić się (miejsc do sprawdzenia i spiłowania było sporo!) i nie pominąć żadnego szczegółu.

Pierwsza przymiarka. Tak wygląda ramka – za niedługo jedna ze ścian donicy – stanowiąca połączenie dwóch nóżek i dwóch łączyn wciśniętych (na razie bez wkrętów) w przygotowane przed momentem nacięcia.

Cztery deski o wymiarach 10 x 2 x 50 cm ułożyłem obok siebie i chwyciłem ściskiem. Za pomocą miarki ustawiłem na nich (odmierzając osiem centymetrów od góry i osiem od dołu) dwie poprzecznie biegnące listewki/ łączyny – te same, które na zdjęciu wyżej pokazałem Wam podczas przymiarki.

Układ przewróciłem na lewą stronę i po narysowaniu linii wyznaczającej środek znajdującej się pod spodem łączyny nawierciłem deski.

W każdy z otworów wprowadziłem wkręt, łącząc w całość pierwszą ze ścianek donicy.

Wystające po obu stronach (poza płaszczyznę stworzoną z desek) końce poprzeczek wystarczyło już tylko osadzić w wyciętych w nóżkach miejscach.

Ta ścianka (i druga – równoległa do niej) została zrobiona z wykorzystaniem poprzeczek/łączyn długich na pięćdziesiąt centymetrów, dochodzących do narożnika nóżki tj. o pełnej szerokości donicy. Dwie kolejne ścianki będą ułożone pod kątem 90 stopni w stosunku do wspomnianych dwóch, a przykręcone do nich listewki łączące deski będą miały 46, a nie 50 centymetrów – cztery centymetry (po dwa z prawej i lewej strony) zajęły swoją grubością dłuższe listewki widoczne na zdjęciu.

Wszystko gra! Ścianka gotowa do skręcenia…

…i tuż po skręceniu!

Do przykręcenia dwóch kolejnych ścianek wykorzystałem ściski stolarskie. Chwyconą nimi konstrukcję mogłem ustawić, dobić drewnianym młotkiem wystające elementy (które widać na zdjęciu) i dopiero skręcić.

Wewnątrz donicy przykręciłem dwa wsporniki – listewki, na których w kolejnych etapach pracy oprę dno z deseczek.

Et voilà! Baza donicy gotowa.

Pora na przygotowanie ozdobnych szpiców. Pokażę i opiszę Wam mój pomysł, ale nie traktujcie go jako jedyne możliwe do zastosowania rozwiązanie, a jedynie jako inspirację. Możecie w końcu użyć drewnianych laufrów, albo samodzielnie ściąć szczyty nóżek według własnej twórczej inwencji. Być może uda Wam się znaleźć stare elementy mebli idealnie nadające się do wykorzystania, może w ręce wpadną Wam wiekowe okucia… Ja postanowiłem wykorzystać piękne, choć nie do końca regularne i równe szpice żeliwne kupione w hurtowni z elementami do bram i ogrodzeń. Są bardzo ciężkie, mimo że puste w środku. Musiałem chwilę pogłówkować, by wpaść na pomysł, jak osadzić je na szczytach drewnianych nóżek.

Szpice ułożyłem do góry nogami w skrzyneczce wypełnionej sianem, które umożliwiło mi unieruchomienie ich. Dlaczego siano? Miałem je pod ręką. Świetnie sprawdziłaby się tu również stara gazeta, folia, kawał płótna…

Do środka każdego szpicu wsadziłem kawałek gwintowanego pręta. Na jego koniec (ten ukryty wewnątrz odlewu) nałożyłem nakrętki, podkładki i druciki, a pustki zalałem cementem. Wszystko zostawiłem do wyschnięcia na kilka dni.

Na szczytach kwadratowych nóżek donicy narysowałem przekątne…

…a na ich przecięciach wywierciłem otwory.

W każdym z otworów osadziłem wpustkę umożliwiającą wkręcenie gwintowanego pręta. Takie okucie dostaniecie w każdym markecie budowlanym.

Tak przygotowane miejsca umożliwią mi montaż schnących jeszcze, zalanych cementem żeliwnych szpiców.

Przed nałożeniem koloru postanowiłem zabezpieczyć moją donicę środkiem chroniącym przed biokorozją, szkodnikami, pleśnią i grzybami domowymi – Impregnatem gruntującym do drewna. Jego użycie zasugerował mi konfigurator produktów Altax, z którego możecie skorzystać, wykańczając własne drewniane realizacje. Przyznaję, że widocznego na zdjęciu gruntu używałem po raz pierwszy, ale wiem już, że przy kolejnych moich ogrodowych projektach będzie to absolutny must have!

Produkt gruntujący jest całkowicie bezbarwny i nie tworzy powłoki, a zabezpieczone nim elementy drewniane można dowolnie wykańczać. Do nakładania gruntu użyłem gęstego syntetycznego pędzla. Warto pamiętać przy stosowaniu tego preparatu, że pełną ochronę drewna uzyskamy, nanosząc 150 ml na jeden metr kwadratowy powierzchni.

Donicę pozostawiłem do wyschnięcia na 24 godziny.

Drewno pomalowałem dobrze znaną Wam z bloga farbą Viva Garden w kolorze Suszona Mięta. To szarość z dodatkiem zielonych i niebieskich tonów – jedna z moich ulubionych propozycji w dostępnej palecie barw! Farba przeznaczona jest do stosowania na nie tylko drewnianych meblach, dekoracjach i innych przedmiotach znajdujących się na zewnątrz – w ogrodach, na tarasach itd.

Malowanie zacząłem od wszystkich zakamarków, kącików i listewek. W tych miejscach farbę rozprowadzałem niedużym okrągłym pędzlem.

Większe powierzchnie pokryłem za pomocą wałeczka malarskiego. Użyłem takiego z krótkim włosiem, przeznaczonego do rozprowadzania farb akrylowych. Jeżeli nie lubicie szorować kuwety malarskiej po każdym użyciu, owińcie ją kawałkiem folii lub woreczkiem – ja zbieram wszystkie wypełnienia z przesyłek i opakowania a później wykorzystuję między innymi przy takich pracach.

Donicę pokryłem dwiema warstwami farby, uzyskując w pełni kryjącą jednolitą powłokę. Między pierwszą a drugą warstwą odczekałem cztery godziny, zgodnie z zaleceniami producenta umieszczonymi na puszce.

Nieco innego sposobu malowania wymagały żeliwne szpice. Gdybym pokrył je farbą i zostawił do wyschnięcia, woda zawarta w składzie produktu zareagowałaby z powierzchnią szpiców, na których pojawiłby się rdzawy nalot. Do malowania wykorzystałem więc opalarkę. Ta emitując bardzo ciepłe powietrze, przyspieszała schnięcie farby. Całkowicie suchą akrylową powłokę uzyskałem w kilkanaście sekund.

Deseczki przygotowane do ułożenia na dnie donicy zabezpieczyłem (po uprzednim zagruntowaniu!) odporną na warunki atmosferyczne Lakierobejcą żywiczną Altax w kolorze Palisander. Produkt jest naprawdę bardzo prosty w użyciu. Nie ma zapachu, szybko schnie, narzędzia umyjecie w wodzie, a powierzchnie są gotowe po nałożeniu dwóch cieniutkich warstw. Moje nieoszlifowane i pełne obić drewno pozyskane z palet w połączeniu z widocznym na zdjęciu odcieniem stworzyło naprawdę niezły efekt starej deski.

Być może zastanawiacie się, dlaczego wkręty łączące ścianki z nogami mojej donicy pozostawiłem widoczne. Pozwoliłem sobie na to, ponieważ w każdym z narożników zaplanowałem umieszczenie dekoracyjnego łącznika. Okucia rozbiją nieco całość, wprowadzą detal, ale i nawiążą wizualnie do okuć widocznych w prawdziwych caisses à oranger.

Metalowe łączniki przybiłem gwoździkami z ozdobnymi, wyglądającymi jak stare ćwieki łbami.

Wszystkie połączenia widoczne dotychczas na narożnikach donicy zostały ukryte! Sprytne, prawda?

Czarne dodatki pokryłem dwiema warstwami tej samej farby, którą pokryłem drewno tj. Viva Garden w kolorze Suszona Mięta. Myślałem przez moment o pozostawieniu okuć w barwach oryginalnych, ale zestawienie czerni z dość jasną szarością, powodowało wysoki kontrast, a narożne dodatki bardzo mocno odcinały się od całości.

Ostatnim krokiem było ułożenie dna z deseczek z palet. Oparłem je na przykręconych wewnątrz listwach.

Gotowe!

W swojej donicy posadziłem kupioną niedawno pigwę wielkoowocową, nazywaną polską cytryną. Na zdjęciach nie wygląda zbyt okazale, bo przycięto ją w szkółce, z której pochodzi. Dzięki temu wypuści nowe gałązki i zagęści pięknie zapowiadającą się koronę. Swoje trzy grosze dorzuciła też chłodna wiosna, skutecznie opóźniając rozwój liści… no cóż. Mam nadzieję, że pigwa niebawem będzie cudna – już teraz widzę, że jest oblepiona różowymi pąkami, z których lada moment rozwiną się intensywnie pachnące kwiaty.

Choć prace nad donicą uznaję za zakończone, po głowie chodzą mi różne pomysły na inne jej warianty. Gdybym na przykład dno ulokował odpowiednio wyżej, mógłbym ustawić na nim doniczki z ziołami lub mniejszymi kwiatami. Gdyby natomiast donica miała dwa dna: jedno zawieszone wyżej, drugie tuż przy ziemi, a jedna ze ścianek otwierałaby się (zamocowana na zawiasach, a nie przykręcana), całość zyskałaby dwie funkcje. Byłaby miejscem na drobną zieleń i miejscem do przechowywania niedużych narzędzi, doniczek itd. Możliwości jest z pewnością tyle, ile Waszych pomysłów. Koniecznie dajcie znać, jeżeli podejmiecie próbę zrobienia takich donic do swoich ogrodów.

P.

#wyzwanieAltax podjęli oprócz mnie także: Dziecinnie proste, Piraninja, Co dziś Robimy i Argo Woodcraft. Jeżeli jesteście głodni innych ogrodowych inspiracji i pomysłów, zajrzyjcie do nich koniecznie!

Dziękuję za przeczytanie mojego materiału.

Jeśli ten wpis spodobał Ci się wyjątkowo, zainspirował Cię lub pomógł rozwiązać Twój meblowy problem, możesz postawić mi kawę. Wesprzesz w ten sposób moją wieloletnią pracę - będzie mi niezmiernie miło!

Postaw mi kawę na buycoffee.to
IMG_5402.png
Zacznij pisać, aby zobaczyć produkty, których szukasz.